niedziela, 18 września 2011

Weekend

Wesele było...nie moje, ale było. Człowiek jeszcze po dziś dzień do siebie dochodzi. Niby nie tak dużo wypite, a "siakoś tak trybi z opóźnieniem":)

I się potańczyło, i chwilę migawką uwieczniło, i alkoholizacji lekka nastąpiła, i jadła wszelakiego posmakowało i naprawdę bardzo miło było.

A to przecie kolejne wesele w przeciągu 42 dni...a może 48.
Jak by nie patrzeć - i na poprzednim było pięknie (pozdrowienia dla Państwa P.) jak i teraz przemiło (pozdrowienia dla Państwa T.)

A piszę o tem gdyż miewam nadzieję, że może ktoś to jednak - od czasu do czasu - czytuje:)

Czas sie na spoczynek udać, bo jutro poniedziałek...i dzień wolny od pracy zawodowej, ale nie wolny do życia...mam nadzieję.

Pozdrawiam serdecznie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz