czwartek, 16 czerwca 2011

Rzecz o anatomii, testosteronie i męskiej satysfakcji.

Witam ponownie!

Nie dalej jak kiedyś, całkiem niedawno, mam wrażenie jakby to było zupełnie całkiem czas jakiś niedaleki temu, w jednym z mądrych niezmiernie programów TV usłyszałem taką oto nowinę:
Po czym poznać ile facet ma testosteronu?
 Jako, iż zaliczam się do męskiego rodu przysłuchałem się uważnie zamieszczonym tam informacjom. Okazało się, że ilość owłosienia np: na klatce piersiowej, umiejętności radzenia sobie w skrajnych sytuacjach, panowania nad agrsją czy pęd do rywalizacji można łatwo ocenić na podstawie zawartości testosteronu w organiźmie. Jak to zmierzyć? Nic prostszego: wystarczy porównać ze sobą palec wskazujący i serdeczny. Z moich obserwacji wynika, iż jeden palec mam bardziej w stosunku do któregoś drugiego co od razu wytłumaczyło mi  dlaczego np: pomimo podeszłego - z punktu widzenia 15-stolatka i dość młodego z punktu widzenia 76-ściolatka - wieku ilość włosów w moim przypadku nie wzrosła od ponad 30-stu lat zbyt drastycznie. Agrsywny też bywam niezmiernie rzadko. Stres mi również się udziela. Czy znaczy to, żem pozbawiony testosteronu - tej męskiej siły napędowej? Że brak mi...czegoś?
A jednak chyba nie:) Nie wierzcie we wszystko co mówi TV!
Noc. Jedna z głównych ulic. Sporo jak na tę porę aut. Wracam moją Czarną Hanką z siłowni. Radość w duszy - zmęcznie ciała. Jest satysfakcja - wyciskam z siebie poty i mnie to raduje. No więc wracam na ulicę. Sunę przez miasto radosny. Nagle obok staje Celica - również czarna - z dwoma łepkami w środku. Ich auto mocniejsze od mojego. Powiedzieć o nich jednak, że co dwie głowy to nie jedna byłoby zbyt dużą przesadą. Dodajemy gazu na luzie. Pierwotne odruchy - pokazujemy na co Nas będzie stać.
Stają na pasie do skrętu w lewo. Pas kończy się za moment. Światło zielone. Ruszamy. Pisk ich opon i oczywiście wpychają się przede mnie. Wpuszczam ich. Czuję się trochę jak Bóg - gdybym  mocniej dociskał pedał gazu pewnie by się skończyło stułczką - z ich winy:)
Więc suną przede mną. Jadę za nimi i widzę, że mam skrajny pas prawy wolny - przeskakuję w chwili gdy Oni stają w mikro - korku a ja wysówam się na prowadzenie. Mijając ich spoglądamy na siebie. Triumfuję!
Nie oddaję prowadzenia do końca. Bo na ulicach mego miasta moc auta to nie wszystko - trzeba jeszcze wiedzieć jak jeździć:) Satysfakcja gwarantowana. Czuję przypłwy radości - takiej "samczej".
Pokazałem, ze mimo słabszego auta można czasem wygrać.
Mimo krótszego palca. Bo nie liczy się rozmiar (moc), ale również i figlarność (rozum):)

I tak oot chciałem się Wam (przypuszczalnym czytelnikom) pochwalić. To chyba też dość typowe dla Nas - Facetów.

No to cześć:)

sobota, 11 czerwca 2011

Udało się...

Piękny dzień mamy dziś.

Jest sukces. Udało się skasować drugi (zaskoczenie w mnogości:)) blog. Teraz mogę z czystym sumieniem próbować pisać ten jeden...jedyny...tak właśnie będzie.

Sukcesów btw jest więcej. Nie tylko u mnie, ale tak w koło. Co by daleko nie szukać. W Warszawie zamykją jedną z głównych stacji metra - Świętokrzyską. Pociągi będą jeździć z Kabat do Centrum i zawracać oraz z drugiej strony do Arsenału-Ratusz i również zawracać. Czy to źle? Może niewygodnie, ale z drugiej strony tym sposobem nim się pojawi rok 2012 Władze wywiązują się z obietnicy - 2 linie metra są:)

I jak tu nie wielbić Naszych Rządzących.
Trochę to przypomina stary żart kabaretu "Pod Egidą"...o ile mnie pamięć nie myli. A było to tak:

"Władza powtarza:
Towarzysze!
 Chcieliśmy dobrze, ale nam nie wyszło.
 Ideałem byłby ten który by powiedział:
Towarzysze!
Chcieliśmy źle, ale nam nie wyszło":)

No i coś napisałem....oby tak dalej, a kiedyś się nauczę tej trudnej sztuki blogowania.

Pozdrawiam...jeśli ktokolwiek tu zaglądnie:)